Na zdjęciu stół wygląda na bogato zastawiony. A tymczasem mieliśmy do dyspozycji miseczkę jakby barszczyku na zimno, pastę na ostro, czerwoną kapustę pokrojoną w paski, sałatkę z pomidorów i ogórków pokrojoną w kostkę, cebulę przysmażaną i pokrojoną w wiórki
Talerzyk z natką pietruszki i listkami mięty, talerzyk z sałatą. Na listek sałaty należało nałożyć owej pikantnej pasty i zjeść.
Coś, co wygląda jak podłużny pączek, ale w środku zamiast marmolady było mielone mięso.
Świetnym wynalazkiem była miedziana filiżanka pełna białości, która wyglądałą za lody waniliowe, a okazało się, że to był jogurt spieniony z wodą. Idealnie gasił pikantność tajemniczej pasty.
Danie główne to rulonik kebabowego mięsa , placek ryż ciut, rozgotowany i przypieczone papryki.
Ciekawy deser. Coś jak nasz ser mozzarella, ale panierowany jak schabowy, polany syropem i posypany tłuczonymi pistacjami.
Na koniec obmycie rąk woda pachnąca i guma do żucia! Można wracać do hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz