- Podsumowanie wizyty w Norwegii
- zrobić wystawę
- przygotować apel
- Przygotowania do wizyty na Wegrzech
- zaprezentować sześć filmów reklamowych
- szukamy niedużych firm
- "Młodzi Przedsiębiorczy" - badanie rynku
- przydział zadań
- przygotować sprawozdanie
ZS no11
środa, 25 marca 2015
Spotkanie robocze 4teen
niedziela, 22 marca 2015
Fitjar14 – Piątek – Warsztaty –kampania reklamowa
09:00
Meeting in auditorium (Kultursalen)
Entrepreneur workshop by Young Entrepreneurs and the advertising agency
Zpirit “How to make an advertising
campaign?”
14:30 Dinner and departure
W piątek zebraliśmy się wszyscy w Centrum Kultury (spory
ośrodek z biblioteką, dużą salą widowiskową, dużą salą gimnastyczną ). Na sali widowiskowej przeprowadzono warsztaty przedsiębiorczości "Jak zrobić kampanie reklamową?". Uczestnicy
projektu wchodząc na salę, losowali stoliki . Tym sposobem przy jednym
ośmioosobowym stoliku siedzieli reprezentanci różnych narodowości.
Najpierw
przedstawicielka agencji Młodzi Przedsiębiorcy prowadziła zajęcia, których
celem było uczenie współpracy bez zbędnych komentarzy. Każda drużyna otrzymała
słomki i szpilki. Zadaniem było zbudowanie najwyższej wieży, która wytrzyma
upadek z wysokości 50 cm i będzie nadal stała. Zadanie wydawało się dziecinie
proste, dopóki nie usłyszeliśmy dodatkowego warunku. Podczas budowy w
ograniczonym czasie nie wolno było rozmawiać. Wygrała wieża zbudowana przez
drużynę Pauliny.
Po wygłoszeniu prelekcji na temat reklamy przedstawiciel firmy reklamowej Zpirit zaproponował drugie zadanie. Należało wymyśleć zupełnie
nową linię lotniczą: jej nazwę, logo, slogan, warunki lotu itd. a następnie dokonać
prezentacji przez zawodowym jury. Wygrała linia lotnicza, która swoje samoloty
potraktowała jak jazdę w metrze ,gdzie niektórzy pasażerowie siedzą a inni
trzymają się uchwytów przyczepionych do sufitu. Tym razem w zwycięskiej drużynie była Justyna.
Obiad był ostanim punktem programu , chociaż ze wzgledu na godziny odlotu samolotów musieliśmy czekać znacznie dłużej. ale czas szybko mijał, gdy można było świetnie bawić się.
czwartek, 19 marca 2015
środa, 18 marca 2015
Fitjar 13– Czwartek_ Narodowe gotowanie
17:00
After everyone has returned from Engesund, meeting at school and making
food together.
Po powrocie a farmy łososi każdy był nieco głodny, a tymczasem należało ugotować
własne narodowe danie. Wcześniej przedstawiliśmy norweskiej szkole kilka propozycji
naszych dań narodowych poczynając od bigosu a na roladzie i kluskach śląskich
kończąc. Tymczasem Norwegowie wybrali PIEROGI. W związku z czym trzeba było
najpierw przywieźć polski twaróg do
Fitjar, aby móc zrobić ruskie pierogi. Na miejscu można było kupić czarne
jagody i truskawki tak, że mieliśmy wersję i na słodko, i na słono.
W czasie,
gdy w kuchni trwało wielkie narodowe
gotowanie, koordynatorzy projektu kończyli ustalanie szczegółów kolejnego
spotkania w Kiskunhalas, na Węgrzech, w maju 2015 roku.
Degustacja siedmiu potraw zajęła nam trochę czasu, ponieważ naprawdę trudno
było się zdecydować, co wybrać. Jedni optowali za wyborną jagnięciną norweską,
inni za tureckim kuskusem. Ni zapomniano też o węgierskim gulaszu. A właściwie
można byłoby podsumować tradycyjnym bajkowy zakończeniem – I ja tam byłem, miód
i wino piłem i wszystko, co widziałem, to wam opowiedziałem. Miodu ani wina nie
piliśmy, była za to pyszna woda a jedzenie? Zdjęcia mówią same za siebie,
chociaż dobrze byłoby dołączyć do nich zapach. I smak! Palce lizać!
Fitjar 12 – Czwartek_ Farma łososi
13:00 - 17:00
Travel in groups to Engesund Visningssenter, demonstration of salmon
farming. The owner explains how she started her enterprise.
Po lunchu wszyscy udali się na farmę łososi. Słowo „udali się” brzmi raczej
zwyczajnie, a tymczasem była to morska wyprawa. Uczestnicy musieli założyć
specjalne kombinezy chroniące od przemoczenia i zimnego wiatru. Jaskrawo czerwony kolor miał
być pomocny w razie gdyby ktoś wpadł do wody.
Po kilkudziesięciu minutach jazdy wśród malowniczych wysepek, dotarliśmy do
pływającej na morzu farmy, która składała się z budynku przystosowanego do przyjmowania
gości i prezentowania prelekcji na temat hodowli łososi i biura oraz właściwej
farmy – wielkich zmechanizowanych zbiorników pełnych szczęśliwych łososi.
Zaraz po wejściu na salę zostaliśmy poczęstowani gorącą herbatą, która
równie gorąco została przyjęta, ponieważ wszyscy byli nieco zmarznięci. Na brzegu
było tego dnia dość ciepło. Natomiast na morzu odczuwało się przenikliwe zimno.
Na wstępie właścicielka zaskoczyła nas,
ponieważ nie tylko przywitała nas po angielsku, ale także zaśpiewała starą
norweską pieśń, jaką tutaj od wieków wita się gości. Pani opowiedziała historię rodzinnej firmy, która pamiętała czasy, gdy złowione
przez rybaków ryby trzeba było przewieźć łódką do Bergen, wiosłując trzy dni. Nadeszły
w końcu lata, kiedy śledź został niemal
doszczętnie wyłapany i trzeba było rozglądnąć się za inną rybą, którą można
hodować. Sprowadzenie tuńczyka nie było najtrudniejszą częścią operacji. Trzeba
było jeszcze zapewnić mu jak najkorzystniejsze warunki, aby mógł się prawidłowo
rozwijać. Wspominając wcześniej o szczęśliwych łososiach wcale nie przesadzamy.
Właścicielka farmy wyjaśniła, że ryby są zbyt cenne, aby o nie nie dbać należycie.
Wiele prac jest zmechanizowanych, pod kontrolą monitorów, ale i tak człowiek musi
doglądnąć wszystkiego.
Dzisiaj farma ubogiego kiedyś rybaka przynosi znaczne dochody, a przy okazji
jest mini centrum edukacyjnym. Na koniec mogliśmy także spróbować łososia. Właścicielka
stale poszerza swoją działalność i dlatego dokształca się u szefów kuchni, aby
atrakcyjnie podać małe przekąski.
Subskrybuj:
Posty (Atom)